"Kariera po polsku" to sztuka, którą mogliśmy zobaczyć w Miejskim Ośrodku Kultury "Centrum" w czwartek 4 kwietnia. Spektakl o "robieniu" kariery w polskich realiach oraz przewrotności losu, który potrafi płatać figle, bo nic co raz dane, nie jest na zawsze. Małym miasteczkiem rządzi zarozumiały burmistrz, jego rzekome sukcesy w sferze zawodowej nie przekładają się jednak na sukcesy w sferze osobistej. Arogancki i szyderczy styl bycia irytuje jego żonę, która czuje się zaniedbywana i zepchnięta na drugi plan. Brak porozumienia i nie mające końca wzajemne pretensje wyłaniają na światło dzienne romanse i zdrady mężczyzny, które doprowadzają do kryzysu w małżeństwie. W kobiecie narasta nieodparta chęć zemsty na niewiernym mężu. Plan jest prosty, wystarczy udowodnić zarozumiałemu mężowi, że funkcja, którą pełni w dzisiejszych czasach może piastować każdy, niewielkim nakładem pracy, bez posiadania szczególnych umiejętności czy wykształcenia. W tym celu przebiera się za żebraczkę i schodzi do tzw. nizin społecznych, aby tam znaleźć odpowiedniego kandydata na następcę męża. Plan przynosi oczekiwany skutek, a kobieta rozdziela wśród żebraków role, które mają odegrać przed jej mężem. Jeden z nich zostaje ekspertem ekonomii, drugi specjalistę w dziedzinie prawa miejskiego. Fikcja  zaczyna mieszać się z prawdą. Żądny reelekcji burmistrz łatwo ulega intrydze i sugestiom żony, która wmawia mu iż ma do czynienia z prawdziwymi fachowcami. Kariera obu mężczyzn nabiera tempa i wywraca wszystko do góry nogami. Spektakl przedstawia kulisy polskiej sławy i odsłania ułomności moralne i intelektualne społeczeństwa, które najmniejszym kosztem próbuje "dopchać się" do władzy. To znajomości, a nie umiejętności okazują się być wartością nadrzędną w tworzeniu współczesnych elit.